przez Ania » Wt gru 18, 2012 02:14
Dziękuję Ci Jacku za słowa współczucia. Ja jednak większą uwagę chciałabym zwrócić na to, jak wielkim błogosławieństwem jest nasza wiara w chwilach, kiedy żegnamy kogoś bliskiego. Wtedy jest chyba najłatwiej ją utracić i się pogubić. To co przeżyłam niedawno znacznie różni się od pogrzebu mojego taty sprzed 30 lat. Wtedy jako 11-letnie dziecko miałam żal do wszystkich , również do Pana Boga , że utraciłam najważniejszą dla mnie osobę. I nie było dla mnie ważne co mówi ksiądz, rodzina i jaki ma charakter pogrzeb- świecki czy katolicki. Myślę, że wtedy po raz pierwszy zwątpiłam w Pana Boga. Później bywało różnie, ale mój stosunek do wiary był raczej płytki. Teraz po latach odzyskałam wiarę, proszę Pana Boga, żeby ją we mnie umacniał. Kiedy ufamy Panu, godzimy się na przemijanie tego co doczesne, wiemy, że to co ludzkie jest ulotne, ważne w nas jest to co duchowe, co pochodzi od Boga, co nie przemija. Współczuję ludziom, którzy nie posiadają wiary...